Dotarliśmy do Ushuaii na pd. krańcu argentyńskiej Ziemi Ognistej. Lato już się do nas nie uśmiecha słońcem i +40-stką, ale przyroda jest niezmiennie ´something else´, dlatego państwo Gucwińscy szaleją ze swoim wszędobylskim obiektywem.
To jest pies pośród ´los lupinos´. Los Lupinos to również nazwa hostelu w Ushuaii, w którym zatrzymaliśmy się na pierwsze dwie noce. Hostel przypadł nam do gustu głównie dlatego, że ja tam zapodziałem kabelek do aparatu, który dzisiaj się odnalazł! Teraz jesteśmy w hostelu Yakush, a o nim możnaby w samych superlatywach.
a to dowód na to, że mieszkańcy Ushuaii są ´wild at heart´. And we don´t know the half of it. W dalszą drogę ruszamy w piątek, coraz bardziej śladami Franka P., bo skręcamy do Chilę. Na chwilę.
1 comment:
coraz lepsze zdjecia robicie!caluje mama mu
Post a Comment