dawno tu nie pisałam, bo dużo pracy ostatnio, a czasu w związku z tym mało. na szczęście mój małżonek jest znacznie bardziej zdyscyplinowany jeśli chodzi o blogopisarstwo (i nie tylko zresztą...) więc o tym co się w tak-zwanym międzyczasie działo można przeczytać
tutaj (hmm... z perspektywy Mateo oczywiście...).
z mojej perspektywy najważniejsze wydarzenia ostatnich dwóch miesięcy to:
- dwa super obozy z dziećmi w Andalo, we Włoszech. relacje z obozów tutaj:
Andalo1,
Andalo2- pojawienie się w moim życiu iPhona (no niestety, wiem, że to trochę smutne, ale taka prawda...)
- no i oczywiście program 'dieta cud', której musieliśmy prawie całkowicie podporządkować ostatnio nasze życie i która powoduje że spędzamy w kuchni codziennie ok 2 godzin przyrządzając sobie posiłki...
do napisania dzisiaj skłoniły mnie dwie rzeczy - obejrzany wczoraj fajny film 'social network' oraz widok którym uraczył mnie mój mąż przed pójściem spać (tj przed moim pójściem spać... ;).
no a na koniec jeszcze zdjęcie Roni w pozycji i nastroju najwyraźniej wiosennym.
