dzisiaj będzie o weekendzie.
piątek spędziłam, jak się właśnie okazało po lekturze
artykułu w rp, w hipsterskim stylu...
najpierw 'offowa' sztuka w 1500 m, a potem kawa w Powiślu... wydawałoby się, że miły wieczór, a tu się okazuje, że trzeba uważać... na innych hipsterów rzecz jasna.
sztuka
Jacka i Kasi Wasilewskich "Ojciec Bóg" w każdym razie świetna, a wieczór z Martą i Mają bardzo miły.
w sobotę smutna wiadomość - zmarł mój daleki wuj w dalekiej Południowej Afryce.
był niezwykle energicznym człowiekiem, o dużym poczuciu humoru.
był architektem i w 1977 r. napisał książkę pt
"The quality of life", której nie czytałam niestety, ale spróbuję ją w rodzinnej bibliotece wynaleźć.
niedziela natomiast rozpoczęta biegówkami w Powsinie, a zakończona wygraną z Mateo w scrabble. dzień jednym słowem dobry.