Monday, July 2, 2007

Copa de America lub też America's Cup

3-2... my wciąż nie tracimy nadziei


... dopóki biednej NZ nie podarł się spinaker...

zawody z wody oglądało się miło...




nie wszyscy byli zainteresowani wyścigiem, ale temu panu możemy wybaczyć - to zdjęcie dedykuję wszystkim dziewczynkom zaglądającym tu czasem :)
a po zwiedzeniu portu oglądaliśmy 5ty wyścig Team NZ z Alinghi z łodzi!
















pawilon Chipperfielda


a w tym hangarze - groźna SUI100
dzielna NZL92 we własnej osobie


piękny hangar Luny Rossy
fragment dawnego portu


no hay segundo! to dokładnie tak jak w naszych wyścigach do bojki i z powrotem...
nawet studzienki opatrzone są dumnym logo America's Cup


w końcu dotarliśmy do portu, który też się trochę zmienił odkąd byłam tu ostatnim razem
za to też kochamy hiszpanię
















stare z nowym - czyli to co tygrysy lubią najbardziej



później zwiedzaliśmy mercado Colón













































































































w VLC wiadomo... nie ma mowy żeby obyło się bez paru Calatravowskich landschaftów...
kolejne dni wakacji spędziliśmy przemierzając hiszpańskie wybrzeże samochodem marki SMART!

1 comment:

Unknown said...

Moi drodzy, sluchajcie jak historia!! Przychodze Ci ja sobie dzisiaj z pracy, a tu widze ze jest jakas kartka dla mnie... niebiesciutka taka i z plyta nawet:) Wielkie dzieki!!!

Pozdrawia oczywiscie slynny ski-tour'owiec PM

P.S
Foty mega zajebiste, jak zwykle zreszta:) Dobrze ze Ci sie Basiu ten aparat tak do konca nie utopil:)