Wednesday, January 30, 2008

basia i mateusz za pare lat... miejmy nadzieje ze juz - nie - w dublinie...





Tuesday, January 22, 2008

Lunch w 'Print Museum'. Pan kucharz zagaduje: 'A pana żona to chyba włoszka. Albo hiszpanka.’ Ja mówię, że chyba nie, ale przekażę oczywiście. Pytam: a ja na kogo panu wyglądam?
- Nie wiem...rosjanina?
- Excellent, odpowiadam.
Ten sam lunch, starszy kolega z pracy (urodzony w Oxfordzie w czasie 2 wojny) opowiada o swoich niemieckich korzeniach:
'Niemcy chyba bardziej są przywiązani do regionu z którego pochodzą niż do swojego kraju... W 1962 odwiedzałem swoją babkę z Górnej Nadrenii i oglądamy w telewizji jak właśnie wznosi się mur berliński. Komentarz babci: ‘That’s right, lock out these prussian riff-raffs!’
(w wolnym tłumaczeniu: ‘Bardzo dobrze, niech odetną te pruskie łachmańswo’ (!!!)
Jak mawiał mój kolega, William Connor: You wouldn’t read about it...
Mateusz Wołoszański.

Saturday, January 19, 2008

w dublinie, zwanym wenecją północy, można przeprawić się na drugi brzeg rzeki wodną taksówką po jej (tej rzeki) choppy waters...




Sunday, January 13, 2008

Pada w Baltimore

Thursday, January 10, 2008

Lunch w 'Print Museum', siedzę z kolegą z zach. Irlandii, kartografem chyba, z pietra nizej.
Mówi do mnie tak:
- Teraz to jeszcze nie mam najgorzej, kiedys pracowalem jako 'geolog na służbie' (geologist on duty)
- No i jak to wygladalo? - pytam.
- No dzwoni do ciebie jakas babcia na przykład i mówi: 'Dzień dobry, znalazłam kamień w ogródku. Taki czarny, białą kropkę ma w środku, trochę popękany...
- Dobrze, ale w czym ja mogę Pani pomóc? - No, co to za kamień jest? - Wie pani, nie wiem, musiałbym...
- To jest żart a nie obsługa klienta!!! Za co wy w ogóle dostajecie pensje!!! Do widzenia, bach.
- No to ladnie... - mówię. Już bym mu powiedział rzecz lub dwie o tego typu konwersacjach telefonicznych, ale on zamyśla się wtedy jeszcze raz i mówi smutno:
- Ona nawet nie była zadnym moim klientem...
(W oryginale: she wasn't even my f.....customer...f...b...., wrecking my f........head like this...)

Monday, January 7, 2008

Oto kilka zdjęc z mojej (basi) poświątecznej, górskiej wycieczki na Szpiglasową Przełęcz.
Więcej na http://picasaweb.google.com/basiaimateo/SzpiglasowaPrzeCz






















Sunday, January 6, 2008

Dzisiaj rano

Friday, January 4, 2008

Tę anegdotkę już większości ludzi których znam opowiedziałem ale w razie gdybym kogoś pominął oto ona:
Na którejś listopadowej przerwie obiadowej jeden ze 'starszych' geologów, bardzo fajny Wayne z miasta Luton, mówi do mnie tak:
- Kto jest dla ciebie najważniejszym albo najsłynniejszym Polakiem?
- Najsłynniejszym to chyba Papież - odpowiadam - albo Lech Wałęsa...
- A co z Jaroslawem Fojutem? (wymówione niewiadomo dllaczego 'Dżaroslałem Fiutem', przez co twarz mi puchnie i krztuszę się od zupy...)
- Wayne, daruj, ale ja nawet nie wiem kto to jest...
- Jak to...on gra dla Luton FC, miał świetne recenzje w ten weekend...będziesz kibicem Luton FC?
- Nie wiem wiesz...
- Powinieneś. Oni są tak słabi, że potrzebują każdego wsparcia...

Thursday, January 3, 2008

dzisiaj poczęstowałem kolegów i koleżanki z pracy torcikiem wedlowskim od babci.
wszyscy byli wniebowzięci.
ciekawy komentarz od razu dodał mi wiary we własne siły ;)

Wednesday, January 2, 2008

1szy Stycznia 2008, w samolocie Sky Europe, Warszawa-Wiedeń. Basia czyta 'Architekturę'.

b: jest tyle zdolnych ludzi ze śląska...
m: przecież ja nie jestem ze śląska...
b: no właśnie...

***
m: chciałabyś żebym grał w Rapidzie Wiedeń?
b: (nie odrywając wzroku od 'Architektury') tak.
m: dlaczego?
b: bo tam musi być świetnie...A ty chciałbyś?
m: ???
b: (stanowczo) tak czy nie?
m: :))))))))))))