Thursday, January 10, 2008

Lunch w 'Print Museum', siedzę z kolegą z zach. Irlandii, kartografem chyba, z pietra nizej.
Mówi do mnie tak:
- Teraz to jeszcze nie mam najgorzej, kiedys pracowalem jako 'geolog na służbie' (geologist on duty)
- No i jak to wygladalo? - pytam.
- No dzwoni do ciebie jakas babcia na przykład i mówi: 'Dzień dobry, znalazłam kamień w ogródku. Taki czarny, białą kropkę ma w środku, trochę popękany...
- Dobrze, ale w czym ja mogę Pani pomóc? - No, co to za kamień jest? - Wie pani, nie wiem, musiałbym...
- To jest żart a nie obsługa klienta!!! Za co wy w ogóle dostajecie pensje!!! Do widzenia, bach.
- No to ladnie... - mówię. Już bym mu powiedział rzecz lub dwie o tego typu konwersacjach telefonicznych, ale on zamyśla się wtedy jeszcze raz i mówi smutno:
- Ona nawet nie była zadnym moim klientem...
(W oryginale: she wasn't even my f.....customer...f...b...., wrecking my f........head like this...)

1 comment:

Anonymous said...

zobaczymy czy sie tu uda wpisac...
I love you-mother!